Komentarze: 2
Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że rozegra się we mnie wielki dramat przez kobietę, byłby świadkiem bezgranicznego śmiechu. A tymczasem.... tymczasem to co się we mnie dzieje po rozstaniu z najlepszą osobą jaką spotkałem w życiu będzie tematem praktycznie każdej myśli, którą tu wpiszę.
Kocham ją, nadal, może teraz jeszcze bardziej niż kochałem wcześniej? Święta racja, że wartość docenisz dopiero gdy stracisz. Gdy siedząc w domu, myśląc o tym wszystkim co się wydarzyło przypominam sobie zasrany 30 grudnia utwierdzam się w przekonaniu, że zrobiłem jedną wielką głupotę. „Powinniśmy się rozstać....beze mnie będzie Ci łatwiej”....ehh, większego durnia świat nie widział. Kiedy w końcu dorosnę do tego, że życie nie opiera się tylko i wyłącznie na myśleniu o kimś innym?????
Altruizm kurwa jego mać. Niby tak pożądany w dzisiejszym świecie bo dookoła sami egoiści. I dobrze. Nie chcesz mieć kłopotu z samym sobą to musisz być egoistą. Masz miękkie serce to naucz się mieć twardą dupę – matka mi tak powiedziała a ja głupek dalej swoje. Kolejne przysłowie? Polak mądry po szkodzie. Wszystko dokładnie do siebie pasuje, wszystko jak się okazuje, przemyślane... zero przypadku. Przysłowie w przysłowie, połączone, poskładane, przy odrobinie inteligencji wiesz co i jak poskładać. Można się nawet trochę z tego nauczyć.
Zimno w pokoju, kabel od klawiatury za krótki, ojciec katuje, że muzyka za głośno. Wszystko mnie wkurwia. Wystarczy, że rozejrzę się po pokoju. Wszystko kojarzy się tylko z nią. Dlaczego? Wyszedłem raz z domu do szkoły, wróciłem, wszystko pozmieniane, napracowała się dziewczyna. Kolor mebli zmieniony, nowe zasłony, dwa moje zdjęcia i jedno rodziców na ścianie. Centralnie przede mną wisi obrazek od niej. Przerysowała pastelami, specjalnie dla mnie „Oślepionego Samsona”. Wyszedł genialnie. Ozdobione to wszystko jej podpisem.
Samson – może to tylko zbieg okoliczności. Dostałem ten obraz jako wyraz miłości i chęci dalszego związku po wielkiej krzywdzie jaką mi wyrządziła. O ironio!!!!! Wystarczy spojrzeć na historię Samsona. Na dorosłego Samsona ponoć działał Duch Pański. Obdarzony niezwykłą siłą rozerwał kiedyś młodego lwa. Niby twardziel, ale miał słabość do kobiet....bo w sumie który facet jej nie ma. Słabość ta go doprowadziła w końcu do zguby – zakochał się w kobiecie, zdradził jej tajemnicę swojej siły, wyrzekł się miłości do Boga, chciał żyć dla siebie. Został pojmany i oślepiony. Przykuty do dwóch kolumn, przypomniał sobie o Bogu, odzyskał swe siły i zburzył świątynię uwalniając siebie, jednocześnie zabijając swych oprawców.
Wiele jak się okazuje nas łączy, tyle tylko, że ja oślepiony byłem tylko przenośnie, uczuciem do kobiety, której podobnie jak on wyznałem sporo własnych tajemnic. Wyrzekłem się związku w grudniu i zostałem ślepiony, już nie uczuciem, teraz bólem i myślą o własnej głupocie. Jak biblijny Samson siedzę związany wspomnieniami, przykuty do dwóch kolumn podpierających świątynię miłości. Jedyna droga to uwolnić się, zburzyć kolumny, zniszczyć tym samym miłość, rzucić ją w bagno rzeczy zapomnianych...... Niby łatwe ale..... masz sumienie zabić w sobie miłość?
Walentynki...... te święto zostawię bez komentarza :